PROZODIA
jabłko kuszenia ewy
od jabłka władzy króla
różni jedynie długość a
iloczas mālum i mălum
makron abo brevis nad
literą diakrytyczny znak
ok.ru/profile/578330308970/statuses/155911269989226
instagram.com/p/BpXP4X2AicJ/
Wyświetl ten post na Instagramie
Zdjęcie profilowe bashaslavinska
Fragment of the beautiful Sonate N°3 by Wladislav Zolotariev, in memoriam. Enjoy this expressive, russian music of XX century, who is certainly unknow for most of you.
facebook.com/SlavinskaBasha
PDF: mega.nz/file/2rIiXJTS#4OHS-ABLYYn3s8XH437Kq6yNzUWRpsu9qXABSUgEbn8
PDF: de.scribd.com/document/633708550/
youtu.be/eAIHKDjOGJQ
tumblr.com/mysowa/712623340183011328/gramotność-elementarna-po-myśli-miedwiediewa
vk.com/photo467751157_457246377
Kryteria śmierci politycznej cierpiących na trwałą utratę intelektu SSetKh von Stefan Kosiewski 20230325 ME SOWA
audio: gloria.tv/post/XhFe3fwwB1Dv4TQgUt8uzLjwP
25 marca 2023 Wyświetlenia: 0
sowa magazyn europejski
audio: odysee.com/@sowa.magazyn:0/Kryteria-smierci-politycznej:c
@sowa.magazyn
Gramotność elementarna po Myśli Miedwiediewa jako kryterium śmierci politycznej cierpiących na trwałą utratę intelektu Studia Slavica et Khazarica von Stefan Kosiewski
sowafrankfurt.wordpress.com/2023/03/25/kryteria-smierci-politycznej-cierpiacych-na-trwala-utrate-intelektu-ssetkh-von-stefan-kosiewski-2023/
sowa
@sowa
"Człowiek umiera tylko raz" - książkę napisał dominikanin i dr nauk med. Jacek Maria Norkowski
https://youtu.be/gxCKSvS_548
Kryterium śmierci politycznej u tych, którzy cierpią na trwałą utratę intelektu ZECh
vk.com/photo467751157_457246359
Studia Slavica et Khazarica von Stefan Kosiewski
Tweet übersetzen
youtube.com
O. Jacek Maria Norkowski - Fałsz ubrany w lekarski fartuch, czyli neurologiczne kryteria śmierci - wieczór autorski w @KsiegarniaMultibook w Warszawie (15 wr...
nachm. · 19. März 2023
twitter.com/sowa/status/1637565343055880194
Mar 25
Dziadek Mitia Mielnikowa & Gramotność elementarna po Myśli Miedwiediewa jako kryterium śmierci politycznej cierpiących na trwałą utratę intelektu SSetKh von Stefan Kosiewski
vk.com/wall467751157_2168
Dziadek Mitia.
Pamiętam dziadka. On był duży i stary. Pojechaliśmy do niego do Granitogorska z Taszkientu.
To był sierpień 1974 roku. Granitogorsk, to nie wiadomo, co. Ni to wieś, ni małe miasteczko, zaklinowane w górach.
"Nie wiadomo, mówił dziadek: - Co to za rzeka? Śmieszne. Rów." Rowem płynęła lodowata, zielona woda. Nie pozwolili mi się kąpać - tuż przed podróżą zachorowałem na
anginę pęcherzykową. W majakach leciałem nad szerokimi płaskowyżami czerwono-czarnej, żarzącej się lawy i słyszałem głosy domagające się mojego natychmiastowego zniszczenia. "Jeśli pozwolisz mu
się wykąpać,
zabiję cię. To jest wnuk Wasi. Jedynak" - powiedziała babcia do dziadka Mitii. Dziadek miał około dwóch metrów wzrostu. Babcia, no cóż, 160.
Naciągając. "Dobrze, nie pójdziemy nad rzekę - powiedział dziadek
spuszczając wzrok. - Pójdziemy w góry". I poszliśmy z nim w góry, dosyć wysokie, stąpając po kamyczkach, idąc tropami kozic. "Ot, stokrotka, zaś tam jest stokrotka
wierzbowa, tam jest... to jest bieda, zapomniałem... aha, herbatka jana". "Dziadku, dlaczego wziąłeś broń?" - zapytałem, wgryzając się w posolone jajko na twardo. Mieliśmy to zamiast obiadu.
Jajka, mleko, smalec, chleb, a dziadek popijał coś z flaszki.
Nie odpowiedział mi na pytanie, po co potrzebny mu był pistolet. Dużo palił.
Mieszkali na skraju. Pamiętam dom z werandą, balustradę z łuszczącą się niebieską farbą. Dziadka stojącego na ganku. Zamachał ręką i wszedł do domu. A my wróciliśmy
do domu w Taszkiencie. Potem, kiedy dorosłem, babcia Masza powiedziała. Że rozkułaczeni, wywleczeni za Ural wpadli do Uralu, kiedy pociąg
przejeżdżał przez most, i że on wypłynął, ale żona z dzieckiem nie. Zniósł ich nurt. Zabrała rzeka. Zbiegł. Dlatego siedział tam, w górach. "I co?" Pytałem. - "Nic.
Poszedł na wojnę na własnych papierach. Wzięli go! - powiedziała babcia i roześmiała się. - "Późno już, Dima. Idź spać."
Minęło siedemnaście lat.
Zamorzyłaś go, - powiedział dziadek, patrząc na mnie ze swej wysokości. - To nie tego, Marusiu.
Co: nie tego, Mitio? Chodź, siadaj. Powiedziała moja babcia i poszła do letniej kuchni.
Dymitra Konstantynowicza przywiózł syn. Dziadek szedł, opierając się o jego plecy. Miał już 93 lata.
To gdzie pojedziemy umrzeć? Zapytał dziadek, wyciągając papierosa WT z babci paczki.
Do Sławy pojedziesz, odpowiedziała babcia.
Ot, ja wiem, że tak nie łatwo z moim bólem. Daj separator Koli. Nie rób krzywdy Swiecie, Marusiu!
Dziadek nie dopalił, zgniótł papierosa w popielniczce, odwrócił się od wszystkich i zapatrzył się w okno. Babcia poszła do pokoju i zapłakała.
Dziadka ujęli pod ręce odprowadzając na kanapę.
W drugim pokoju stała maleńka, siwowłosa kobieta, spuściwszy głowę wsparła ręce o stół.
Wiosna, mgła, gruchanie gołębi. Świat pozostaje niezmienny dla tych, którzy go opuszczają. Dla tych, którzy odchodzą. Dla wszystkich.
Dziadek nie pomieścił się w żiguli. Syn i bratanek odwieźli go wołgą.
Granitogorsk, daleko od Taszkientu. Dziadek jechał na tylnym siedzeniu jak król.
Po prostu zasnął na wieki.
Wiatr trzepotał jego siwymi włosami.
===
przełożył Stefan Kosiewski
boosty.to/dmelnikoff/posts/05a8696d-ad7a-4aaa-a179-0f17ec774720
Available to everyone
Mar 18
boosty.to/dmelnikoff
boosty.to/mysowa/posts/ed40f41a-e682-46ba-bfae-93608175f978