audio: gloria.tv/post/CKSgsPtPGXkA3Zxp9cv6E1JT4
NA STAROPOLSKIE JAJCA (Fabergé) Moralia von Stefan Kosiewski
I Najważniejsze wieczorne wiadomości.
Bruksela nałożyła na obywateli państw członkowskich UE całodobowy
obowiązek chodzenia w reklamówkach naciągniętych na głowę i sankcje
na producentów torebek foliowych a jednocześnie zapowiedziała dalsze
500 milionów EURO na pomoc militarną dla Ukrainy. Co się wydarzyło?
Nowe pół miliarda EURO przeznaczyła Von der Leyen, z domu Albrecht
na dostarczenie broni oraz uzbrojenia ukraińskim siłom zbrojnym, tj.
skasowanemu w Mariupolu pułkowi nazistów AZOW. W takim samym
trybie, jak wcześniej wyrzuciła przez okno ze swoich, kasy ministerialnej
600 mln EURO wyłącznie na tzw. poza resortowych doradców, czytaj: na
oficerów prowadzących Frau Bundesminister od Bundeswehry. A jeszcze
się nie czepiają jej D. (Arsch po niemiecku). Bo to nieprzyzwoite słowo,
nie przystoi wszak w obediencji, ażeby taką dla przykładu Frau Angelę
Merkel, Esterkę z Kazimierczaków pociągać za D. z kanclerzem Scholzem
(wcześniej Federalnym Ministrem Finansów), obojga za brak rządowej
kontroli nad wielomiliardową Aferą WIRECARD. A to jest płacz i zgrzytanie
zębów milionów ob., inwestorów, którzy zaufali bezczynnemu Federalnemu
Nadzorowi Bankowemu pod ministrem Scholzem i pasowaną ostatnio na
rycerza w Holandii protektorką Tuska i Putina, koleżanką Kwaśniewskiego z
Krótkich Kursów (metodologii zaciągania języka) w Centrum Językowym przy
ul. Bolszaja Łubianka w Moskwie. 11,5 tony załadowano na pokład jednego
tylko Atentatowa-12 i przedobrzono tym samym niestety w maszynce o głupie
500 kilo dochodu netto! Zdarzyło się to wszystko w samym środku wojny,
jeżeli to prawda, że wojny są tylko przedłużeniem pokoju mającego być na
zawsze zwieńczeniem triumfalnego końca i początku z nasadą zdradzieckiego
wybuchu, wolnomularskiego zamachu Loży "Czarna Ręka" w Sarajewie
na kuzyna Pierwszego czy na szefa jego kampanii wyborczej tzn. na tzw. głowę
i wspólnika od geszeftu rozrywkowego w cienkich, damskich rajstopach.
Czy pyta ktoś jeszcze, co się stało? - A to się stało, że wykryto nagle raka
jądra u zakupionego piłkarza: cały Dortmund w szoku; kury mającej znosić
złote jajka dla Borussi żaden lekarz w Niemczech nie zbadał przed zawarciem
transferu, podpisaniem wielomilionowej umowy, która musi wszak zawsze
zawierać pośród wielu punktów nie tylko kwotę prowizji dla afrykańskiego
Kucharskiego ale i protokół zdawczo-odbiorczy, wynik badań moczu i kału
a do tego: morfologia krwi, prześwietlenie płuc, kolonoskopia, EEG, EKG itd.
Kota w mosznie się nie kupuje! "Nie w naszej okolicy", zareagował prawidłowo,
normatywnie sołtys wielkopolskiego Zalasewa na fack nowinę o przyjeździe do
jego wsi zgniłych jaj w rozkładzie politycznym, Fabergé Kaczyńskiego z bandą
prywatnych ochroniarzy opłaconych przez państwo z funduszu partyjnego
tak, aby nikt palca nie przyłożył do tego Яйца ze szkoły gen. Janiszewskiego,
rezydenta GRU w PRL-u. 28-letni Sebastien Haller, narodowy reprezentant
Wybrzeża Kości Słoniowej zakupiony został bez kontroli towaru, bez badania
lekarskiego. I już kilka godzin po pierwszym treningu poczuł się źle, jeszcze
przed początkiem sezonu w Bundeslidze, zatem lekarz nie tylko zdiagnozował
tumor ale i przyczynił się do wykrycia rzeczonych zaniedbań tzw. działaczy
sportowych, na których jedna Sułek, rekordzistka Polski, wieloboistka na
Mistrzostwach Świata Lekkiej Atletyki znalazła odrobinę cywilnej odwagi, by
się poskarżyć na przysłowiowego Bońka, Platera czy Platiniego, na którego
miliony swój sędzia w Szwajcarii spojrzy zawsze przecież wzrokiem łaskawego.
Wylała się mowa nienawiści Tokarczuk na brak zainteresowania czytelnika
dla wytrysków talentu, przebłysków geniusza, ciemnych dla ciemniaków
nie czytających nic. Tymczasem Noblistka nie jest psychologiem i nie poznała
na studiach sposobu na dotarcie do Polaków ze swoim towarem pozorów,
ezoterycznym przesłaniem literackim, którego po prawdzie nie było u Autorki
postury żadnej, prawdę mówiąc, o ruchliwych oczkach przekupki, osadzonych
przez naturę chazarską głęboko w małej głowie nakrytej peruką dla parady,
nie nadążających za rękoma wymachującymi w pośpiechu narracyjnym, nie
w zieleniaku, kramie na Krowodrzy, straganie na Podwalu w Krakowie, lecz
na ludycznym kiermaszu dla przypadkowych letników na Dolnym Śląsku, gdzie
mieszka i porusza się w upale z kolegami, wydawcami, agentami literackimi
wiedząc najlepiej sama, iż prawdziwych miłośników czytania, moli książkowych
jak to się mówi, nie szuka się na wolnym powietrzu (na polu, w Małopolsce),
w parku miejskim na chybcika, gdzie opierzony, młody żuraw przechadza się
po stawie z namysłem, studiuje z wolna bacznym wzrokiem okolicę, trzepocze
ostrożnie, podrywa na próbę niepewne skrzydła, bynajmniej nie do lotu, ale by
zmierzyć siły swe na warunki trzymające mocno dna stawu przy poznawaniu
namacalnego otoczenia bystrym wzrokiem, aby przyjrzeć się zatem sobie
nieufnie, wątpiąco: czy aby te skrzydła polecą i doniosą Ikara na Północ, na
Sybir do Chin Ludowych i do Japonii mangi, Na Wschód od Europy Daleko.
II Z ostatniej chwili. Katastrofa w Grecji, ukraiński samolot wywoził amunicję.
"Gorąc był taki, że Niura, po przejściu trzech rzędów z jednego końca ogrodu w drugi, do cna się umordowała. Sukienka przemokła jej na plecach i pod pachami, a wysychając robiła się biała i
sztywna od soli. Pot zalewał oczy. Niura zatrzymała się, żeby poprawić włosy, które wysunęły się jej spod chustki i popatrzyła ku słońcu: daleko to jeszcze do obiadu?
Słońca nie zobaczyła. Wielkie żelazne ptaszysko z przekrzywionym dziobem, zasłaniając sobą słońce i całe niebo, leciało wprost na Niurę.
- Aj! - krzyknęła Niura przestraszona i zakrywając twarz rękami padła jak martwa w bruzdę.
Wieprz Boryś, który rył ziemię koło ganku, odskoczył w bok, ale widząc, że nic mu nie grozi, wrócił na poprzednie miejsce.
Minęło trochę czasu. Niura ocknęła się. Słońce parzyło ją w plecy. Pachniało zeschniętą ziemią i gnojem. Gdzieś ćwierkały wróble i gdakały kury. Zycie toczyło się nadal. Niura otworzyła oczy i
zobaczyła pod sobą ziemię.
"Co ja tak leżę?" pomyślała zdumiona i nagle przypomniała sobie żelaznego ptaka". (7.)
"Toż to europlan" I rzeczywiście. Za żelaznego ptaka wzięła Niura zwykły samolot..." (8.) transportowy, Antonov An-12, który z odbitego
lotniska polowego na Podolu, a konkretnie w Czornobajiwce w obwodzie chersońskim, wykołował późno, pod osłoną głębokiej, sobotniej nocy w rejs na trasie ze serbskiego miasta Nies do Dhaki,
stolicy Bangladeszu. Na trasie zaplanowano kilka przystanków. Odbiorcą, na papierze, niebezpiecznego ładunku było miejscowe Ministerstwo Obrony; nie wiadomo, dla kogo była przeznaczona
amunicja. Jedna z ośmiu ofiar katastrofy przeżyła dzięki Bogu zamach Macierewicza na pokładzie i znajduje się w szpitalu w Kavali (greckie: Καβάλα), w regionie Wschodniej Macedonii i Tracji, nad
Zatoką Kavala (Thasos). W stanie poważnym, zgodnie z orzeczeniem Iwana Wasylewicza Czonkina, rzecznika rządu Wołyńskiej Republiki Ludowej.
Do ładunku wybuchowego przyznała się serbska firma Valir, która specjalizuje się w handlu sprzętem wojskowym, poinformowało serbskie Ministerstwo Obrony. Samolot znajdował się nad Morzem Egejskim
w drodze do Jordanii, kiedy pilot zgłosił wybuch silnika i poprosił o awaryjne lądowanie (z 12 tonami rakiet SOPKA na pokładzie!) na wojskowym lotnisku Kavala, położonym 8 km na północny wschód
od centrum miasta.
Popadłszy w kabałę otrzymał zgodę na awaryjne lądowanie na wojskowym terenie, ponieważ na odległym 25 km na południe od miasta pasażerskim Lotnisku Aleksandra Wielkiego nie mógł lądować z rakietami na pokładzie i z wiedzą o tym, jak wielkie straty w ludności cywilnej ma ten na sumieniu, kto zlecił wystrzelenie dwóch takich rakiety do celu: dworzec żelaznej kolei w Kramatorsku, dokonując zbrodni wojennej, zabijając setkę ludzi zachęconych poprzedniego dnia przez miejscowego Gubernatora do pospiesznej, porannej ewakuacji; miały tam na nich już czekać pociągi do Czeladzi w Małopolsce Zachodniej i do Frankfurtu nad Menem. Z wagonami z Baltoną, w której za dolary nabywał swego czasu wódkę we większych ilościach kleryk Wiktor Skworc, który nota bene tak jakby zapomniał o przyrzeczonym Polakom i Katolikom przez siebie odejściu na emeryturę z Katowic razem z pedofilami w sutannach z Przemyśla.
Ale maszyna nie dotarła tam - według naocznych świadków rozbiła się w kuli ognia na polu w pobliżu wiosek Paleochori i Antifilippi. Mieszkańcy
tych wiosek do wtorku wieczorem, 19 lipca sprzeczali się o to, czyj dom ominęła szczęśliwie, dzięki Bogu, kula płonącego ognia lecąca z nieba.
„To był nieopisany hałas, samolot przeleciał nad górą, zawrócił i rozbił się na polu” – powiedziała Niura. Kaczyński zaś powiedział, że to był zamach. Zespół zwykłych bomb barycznych i wina
młodego człowieka, który pilotując maszynę zapomniał, że może sobie bezpiecznie skręcić z towarem na lewiznę.
Armia Bangladeszu potwierdziła, że ładunek był dla nich przeznaczony. Samolot przewoził „pociski z moździerza szkoleniowego dostarczone przez Serbię dla armii Bangladeszu”.
„- W ładunku nie było broni, a ładunek był ubezpieczony”, rzekł rzecznik greckiej straży pożarnej przyznając też, iż na miejscu wypadku nie
znaleziono „niebezpiecznych materiałów”.
Tymczasem w nocy 17 lipca (01:36 min) Panorama doniosła, że "Kilka ton ładunku amunicji grożącej wybuchami we wraku samolotu komplikuje prace gaśnicze".
Teraz wszystko się wydało i prezydent Żelenskyi musiał odciąć się nawet od najbliższych przyjaciół, na których lojalność nie mógł już więcej liczyć. Wywalił, pozwalniał zdradliwych
cwaniaków, oficerów prowadzących i prokuratorów, jedną aferę przykrył po żydosku drugą, z większym szumem zadymił, zabałaganił rzekomym bałaganem w Służbie Bezpieczeństwa
Ukrainy.
A czy nie słuszniej byłoby takiemu nie obsadzać nigdy koleżką aktora komediowego Wierchuszki KGB Ukrainy? Czy miał może zwolniony geszefciarz taki certyfikat dostępu
do najwyższych tajemnic NATO?
- Minister obrony Niemiec obiecał, że przekaże Ukrainie trzy wyrzutnie rakiet MARS II, natomiast prezydent Biden przyznał
kolejny miliard dolarów pomocy wojskowej rządu USA dla Ukrainy i dalszą transzę wielomiliardowej pomocy humanitarnej, zauważył "starszy wiekiem, spasiony mężczyzna w wyszywanej ukraińskiej
koszuli, przepasanej jedwabnym plecionym paskiem. Miał ogromną twarz z maleńkim tłustym nosem i zwisającymi na oczy gęstymi, wypłowiałymi brwiami. Głowę miał na ciemieniu łysą z natury, po bokach
wygoloną do blasku, z niewielkim zabliźniającym się już zacięciem koło prawego ucha". (55.)
Rakiety SOPKA, takie jak te, co jeszcze niedawno były na stanie 16. Składnicy Technicznej 9. Dywizjonu Artylerii Nadbrzeżnej w Ustce, podporządkowanego dowódcy
Jednostek Nabrzeżnych Marynarki Wojennej. Na pozycji startowej, przygotowanej m. in. przez jednostki operacyjne podległe szefowi kontrwywiadu Marynarki Wojennej Ludowego Wojska Polskiego,
pułkownikowi naówczas jeszcze, Czesławowi Kiszczakowi, usytuowanej na „przedłużeniu czubka Jeziora Modła”.
Komisyjnie podpisany został akt przyjęcia: pojedynczej radiostacji PROLIW-M na samochodzie osobowo-terenowym GAZ-69, jednego układacza kabla na samochodzie
osobowo-terenowym GAZ-69,c wieży dla systemu radiolokacyjnego S-1M wraz z samochodem ciężarowym KRAZ-219, dwóch wyrzutni rakietowych typu B-163, a także pocisków rakietowych. Rakiety bojowe
posiadały numery 0702402, 1702903, 1702906, 1702908, 1703203, 1703204, 1703502, 1703503, 1703508, 1703608, 1703609, 1703610, 1703701 i 1703702; w Internecie nic nie ginie, wszystko jest do
sprawdzenia. opisybroni.pl/s-2-sopka/
Z Panem Bogiem! Sporządził i odczytał we Frankfurcie nad Menem we wtorek, 19 lipca 2022 r. Stefan Kosiewski, razem z nast. MELDUNKIEM SŁUGI
NARODU:
gloria.tv/post/CKSgsPtPGXkA3Zxp9cv6E1JT4
Niniejszym melduję, że ja, podporucznik Bukaszew, przesłuchałem wojskowego armii niemieckiej, wziętego do niewoli przez zwiadowców Syrycha i
Filiukowa.
Podczas przesłuchania jeniec zeznał, że jest oficerem Gestapo Millegiem. W czasie służby w Gestapo wyróżniał się okrucieństwem i
bezwzględością oraz osobiście uczestniczył w masowych rozstrzeliwaniach komunistów i bezpartyjnych obywateli radzieckich.
Jednocześnie zeznał, że sztab tak zwanego Czonkina znajduje się w skrajnej chacie, która przed okupacją należała do listonosza Bielaszowej i
jest strzeżona przez wzmocniony oddział gestapowców, związanych ze sobą najściślejszymi węzłami. Obok znajduje się lotnisko polowe oraz jeden samolot, najprawdopodobniej w celu utrzymywania
łączności z regularnymi jednostkami armii hitlerowskiej.
Od bardziej szczegółowych zeznań wyżej wymieniony Milleg uchylił się. Podczas przesłuchiwania zachowywał się wyzywająco, z fanatyzmem.
Niejednokrotnie wykrzykiwał faszystowskie hasła (m. in. "Heil Hitler"), pozwolił sobie na oburzające wypowiedzi na temat społecznego i politycznego ustroju naszego kraju. Kilka perfidnych wypadów
dotyczyło osoby towarzysza J. W. Stalina.
Podporucznik Bukaszew.
- No cóż - powiedział generał - bardzo cenne informacje. Podporucznika Bukaszewa przeznaczyć do odznaczenia. Stanowiska wyjściowe zmienić stosownie do nowych danych. Żeby się nie rozpraszać
- skoncentrować wszystkie siły na sztab tak zwanego Czonkina.
Generał przysunął sobie plan, przekreślił prostokąty przedstawiające miejsca dyslokacji batalionów i przesunął je na nowe miejsca. Przekreślił strzały i narysował nowe. Ostrza wszystkich trzech
zbiegały się teraz na chacie Niury Bielaszowej". (151.)
PDF: DENAZYFIKACJA tzw. Polski po Magdalence von Stefan KOSIEWSKI NA STAROPOLSKIE JAJCA (Fabergé) Moralia MOWA C... by Stefan Kosiewski on Scribd
Moralia
Chwała Ukrainie, Wałęsie na Majdanie, Czarneckiemu, Kaczyńskiemu chwała z Kurskim, Kukizowi zawodzącemu tam wówczas po ukraińsku: SIEG HEIL!
linkedin.com/posts/stefankosiewski_mowa-ciała-cudzych-myśli-abo-junger-kranich-activity-6954933922723942400-yghI/