Dokąd to
Dokąd to jeszcze można pójść o tej porze
Którą dziewczyna z czytelni gazet w miasteczku
Wyznacza zamknięciem dnia w zeszycie
Zdania służby, podpisem; latem, kiedy z ulic
Ciepło podnosi się dopiero, jak gość
Co sam nie bierze się do kart, a tylko
Trzyma dla drugiego miejsca w cieniu
Wielkich kasztanowców przy szachownicy
Zatopionej w lastrico na amen
Młode matki w rozmowach na ławkach i stojąc
Takoż ojcowie ze wzrokiem w piramidzie
Upiętej z dzieci i pajęczyn grubych lin
Dokąd to jeszcze o tej porze w lipcu
W parku nad rzeką opodal Prezydium
Auta zostawionego na parkingu przed pomnikiem
Ku czci komunistycznej Rady Miejskiej
Wybranej tu przed wojną – dawno, dawno temu
Przestawiono czas, więc jeszcze nie siódma
Tak naprawdę i wróbel skacze w trawie uparcie
Jak w innej prozie sprzed dwudziestu pięciu lat
Dokąd to jeszcze można pójść, kiedy słońce
Ostro wyrzyna z trawy źdźbła i wąski, długi pas
Tynku ze wzgórza za budynkiem – mur
Cmentarza, szeroki na dwóch chłopców
I wstrzymany przy mijaniu pęd
Pod murem w amarantach, gąszczu bambusowym
Prętów dobrych na łuki, lub jasne pochodnie
Zapadły się w niepamięć niemieckie groby
Sypane po cichu
Długo po wojnie
Bez krzyży –
Dlatego niemieckie
W murze nowa brama
W tym miejscu kran z wodą
Przewrócone macewy, bo od kranu mokro
Utwardzają alejkę do środka cmentarza
Pod murem gniją kwiaty rzucone na kompost
Wszystkim tak wygodnie; Bogu wszystko jedno
Księdzu nie przeszkadza. By kogoś nie zranić
Położono tablice twarzami do ziemi
Boże Abrahama i Jakuba
Przy grobie ojca mego
Tu pochowanego
Zamiera zielona jaszczurka
14.07.1998
Oby do Wilna, Stefan Kosiewski. Katowice 2000, 8-9
PRZEMYT
Przejścia tajemne, o których nic
Nie ma w pisemnych przekazach
Kronikach; żadnego słowa, kreski, szkicu
Niczego, co mogłoby wskazywać
Dać klucz, rzucić światło. Ukryte
Na odludziach Królestwa Niepobytu
Zepchnięte w niepamięć - wciąż są
Bo poezja za nimi przemawia
Ze wzgórza na peryferiach otwiera się widok
Na okolicę i leży na dłoni pergamin
Więc muszą być przejścia, podziemne sztolnie
Chodniki zwodzące do kopalni olśnień
Przenikają nimi pomiędzy wzgórzami
Pośród ruin i kopców jeszcze poceltyckich
Harcerze z pocztą polską spisaną runami
Na wysokich wieżach Altarii katowickiej
Ze Wschodu na Zachód, przez granicę kultur
Przemytnicy poważni ze spojrzeniem wilczym
Unoszą nad szlabanem arogancji władzy
Bezczelnie zuchwałe pasaże tajemnicze
16.07..1998
Oby do Wilna, Stefan Kosiewski. Katowice 2000, 13
https://sowafee.jimdofree.com/1998/07/16/przemyt/